Carrie
Obudziłam się,
a jęk przerażenia wydobył się z moich ust. Otworzyłam oczy by odgonić złe sny,
po chwili je zamknęłam. Przed moimi oczami na nowo jak film przetoczyły się
wspomnienia tamtych strasznych miesięcy. Znowu otworzyłam oczy. Spojrzałam w
stronę okna gdzie na parapecie w stożkowym flakoniku z przezroczystego szkła
stał goździk. Dokładnie przyjrzałam się ciemnozielonej łodyżce z cieniutkimi
listkami i kwiatu z pomarańczowymi płatkami, tak bardzo jasnymi i delikatnymi.
Widok kwiatu przypomniał mi, że tamte chwile już minęły i nigdy nie wrócą, będą
tylko odtwarzane w mojej głowie od nowa każdego dnia. Wtedy poczułam uścisk
jego ramion na mojej tali. Leżał obok mnie i spokojnie spał jak zwykle
przytulony do mnie, chociaż na moim jednoosobowym łóżku inaczej się nie dało on
i tak w nocy nie wypuszczał mnie z objęć. Odwróciłam się i schowałam twarz w
zagłębieniu jego szyi. Zaciągnęłam się jego zapachem próbując się uspokoić.
Louis pogłaskał mnie po rudych włosach i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.
Jakby to było jeszcze możliwe.
- Zły sen? -spytał ciągle głaszcząc mnie po głowie. Pokiwałam głową nadal się do niego tuląc.- To tylko sen.
- Wiem- powiedziałam, a mój głos był cichy i stłumiony. To już były tylko złe sny, ale kiedyś to była moja rzeczywistość, która będzie towarzyszyć mi do końca życia. Nie ważne ile razy spotkam się z psychologiem i jak bardzo Louis będzie starał się przywrócić mi normalne życie, to zawsze będzie we mnie. Cień w umyśle, który przysłania światło. Wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech próbując opanować strach. Poczułam jak Louis mnie całuję w czoło. Naciągnął na nas kołdrę i zaczął cicho nucił jakąś melodię. Powieki zaczęły mi ciążyć, a sen przyszedł bardzo szybko.
Obudziłam się nadal wtulona w Louisa. Czułam, że mnie obserwuje. Często tak robił, przyglądał się jak śpię. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
- Zły sen? -spytał ciągle głaszcząc mnie po głowie. Pokiwałam głową nadal się do niego tuląc.- To tylko sen.
- Wiem- powiedziałam, a mój głos był cichy i stłumiony. To już były tylko złe sny, ale kiedyś to była moja rzeczywistość, która będzie towarzyszyć mi do końca życia. Nie ważne ile razy spotkam się z psychologiem i jak bardzo Louis będzie starał się przywrócić mi normalne życie, to zawsze będzie we mnie. Cień w umyśle, który przysłania światło. Wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech próbując opanować strach. Poczułam jak Louis mnie całuję w czoło. Naciągnął na nas kołdrę i zaczął cicho nucił jakąś melodię. Powieki zaczęły mi ciążyć, a sen przyszedł bardzo szybko.
Obudziłam się nadal wtulona w Louisa. Czułam, że mnie obserwuje. Często tak robił, przyglądał się jak śpię. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
- Długo nie
śpisz?- spytałam.
- Będzie z
godzinę.
- To czemu
mnie nie obudziłeś?
- Ponieważ
jest wolne, lubię patrzeć jak śpisz i nie chce mi się wstawać.
- Ty leniu,
ale wiesz mi też się nie chce. Tutaj jest mi tak dobrze.
- A ja w
końcu widzą zalety twojego łóżka.- Posłał mi ten swój cudowny uśmiech
zarezerwowany specjalnie dla mnie.- Mam pretekst, żeby nie wypuszczać się z
ramion.
- Nigdy nie
kupie większego łóżka.
- Na większym
też będę cię przytulał.
W łóżku
poleżeliśmy jeszcze godzinę, później trzeba było wstać. Na 17 mieliśmy być na
Wigilijnej kolacji u moich rodziców. Zadowolona z tego, że mogłam pospać do
późna poszłam pod prysznic. Cały dzień się szykowałam. Na koniec tego dnie
planowałam coś specjalnego. Pod czerwoną sukienkę założyłam identycznego koloru
zestaw koronkowej bielizny. Ułożyłam moje krótkie włosy i nawet wyrobiłam się
na czas.
- Ślicznie
wyglądasz kochanie.
- A ty nie
umiesz wiązać krawatu.- Ze śmiechem podeszłam do niego i mu go poprawiłam.
Wspaniale się prezentował w białej koszuli. Pojechaliśmy do moich rodziców.
Każdy zadowolony ze swoich prezentów, Louis nawet podwójnych wrócił do domu. On
rozlewał wino do kieliszków, a ja w sypialni zapalałam świeczki. Dzisiaj
wyjątkowo spaliśmy u niego.
- Obejrzymy
film?- krzyknął do mnie Louis z kuchni.
- Nie, mam
ochotę na coś innego.- Zdjęłam z nóg czarne szpilki i poszłam do kuchni.- Jak
tam te wino.
- Nalane.-
Lou podał mi jeden z kieliszków. Upiłam łyk i prowokacyjnie oblizałam usta.- W
co ty się bawisz?
- W zupełnie
nic.- Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam rozwiązywać mu krawat.
- Carrie-
jęknął jak zaczęłam odpinać guziki jego koszuli.
- Chodź do
sypialni.- Złapałam go za rękę i poprowadziłam. Louis niespiesznie rozpinał
moją sukienkę. Całował przy tym moją szyję i plecy. Starałam się nie panikować,
nie myśleć o bliznach na plecach które zaraz zobaczy. Koronkowy materiał układał
się wokół moich stóp.
- Taka
piękna.- Pocałował mnie w usta i każda racjonalna myśl wyparowała z mojej
głowy.- I moja.- To jedno pieprzone słowo przywróciło wspomnienia. Nie raz już
mówił, że jestem jego ale podziało akurat teraz. Zesztywniałam, a w głowi słyszałam
tylko ten okropny głos i czułam ból zadawanych ran.
-
Przepraszam.- Wyrwałam się z jego ramion i pobiegłam do łazienki.
Stałam tyłem
do lustra i palcami dotykałam pleców. Trzy długie linie biegnące wzdłuż moich
pleców, białe i ledwo widoczne na bladej cerze, ale jednak tam były, a ja znowu
czułam ból. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Carrie
otwórz.- Cichy i przepełniony troską głos Louisa rozbrzmiał w pomieszczeniu.-
Przepraszam.- Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Za co? Nic
nie zrobiłeś, po prostu ta ja jestem do niczego.
- Nie prawda
kochanie.- Otarł łzy z mojej twarzy.- Jesteś najpiękniejszą, najwspanialszą
dziewczyną na świecie, którą cholernie kocham.- Zawahał się na chwilę.-
Chciałem to zrobić dzisiaj przy wszystkich, ale nie miałem odwagi. Może uznasz,
że to za szybko i nie musisz dawać mi odpowiedzi od razu, ale chce żebyś
wiedziała, że dla mnie jesteś wszystkim. Największym skarbem jakim posiadam i
chcę się tobą cieszyć przez całe życie. Wiec Carrie Anastazjo Allen czy
uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Masz
wyjątkowy talent do mieszania mi w głowie.- Patrzyłam na pierścionek w jego
rękach.- Tak- Jakoś wydukałam to krótkie słówko.
Założył mi
pierścionek na palce. Złapał mnie w tali i zaczął kręcić. Zastanawiałam się jak
go nie kochać.
przepiękny rozdział AAAA Lou i Carrie ♥ oooo super Czekam nn
OdpowiedzUsuńwspomnieniablog.blogspot.com
awwwwww <3
OdpowiedzUsuńbedzie slub !!! bedzie slub !!
Ojeju. Świetny. Carrie i Lou. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń+ Nominowałam Cię do Liebster Awards. Więcej u mnie na http://zayn-malik-and-one-direction.blogspot.com/2014/04/liebster-awards.html
Boże świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuń