3/19/2014

Rozdział 13

Carrie
    Siedziałam na kanapie w małym salonie u Louisa. Po rozmowie z rodzicami czułam się lepiej, chociaż ominął mnie tort. Lou podał mi kubek z herbatą. Zaciągnęłam się delikatną wonią malinowej herbaty.
- Moja ulubiona- powiedziałam uśmiechając się.
- Wiem.- Louis opierał się o parapet i patrzył na mnie.- Co teraz?
- Nie wiem. Nie potrafię być jak inne dziewczyny.
- Nie chce zwyczajnej dziewczyny, chcę tylko ciebie.
- Wystarczy ci to co mogę na razie ci dać?
- Oczywiście, że tak. O ile pozwolisz się od czasu do czasu się pocałować.
- Z tym nie ma problemu.- Oboje się roześmialiśmy.
- Mam dla ciebie prezent.- Z kieszeni swoich spodni wyjął białą kopertę i mi ją w ręczył. W środku były bilety do kina na maraton komedii romantycznych.- Kupowałem w ostatniej chwili.
- Wybaczę, jeżeli pójdziesz ze mną.
- A miałem nadzieję, że Sophie będziesz tym męczyć. – Oboje się roześmialiśmy. To było tak wspaniałe, że aż nierealne.- Na pierwszą randkę chciałem cię zabrać na coś lepszego niż stare komedie.
- Będzie fajnie.
- Z tobą zawsze.- Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa.- Zapomniałbym, uwielbiam twój uśmiech. Jest wręcz cudowny i czasem mam wrażenie, że zarezerwowany tylko dla mnie.
- Bo on  jest tylko dla ciebie.
Louis
    Obserwowałem jak śpi na poduszkach mojej kanapy. Najpierw przykryłem ją kocem, a później zaniosłem do mojej sypialni. Położyłem ją na moim łóżku. Wyglądała tak spokojnie. Dotknąłem ustami jej czoła i poszedłem pod prysznic. Stałem owinięty tylko ręcznikiem, kiedy usłyszałem jej krzyk. Wybiegłem z łazienki, a z komody wziąłem broń. W mojej sypialni szukałem złodzieja, porywacza, oprawcy, który ją obudził.
- Po co ci broń?- spytała jeszcze bardziej przerażona.
- Myślałem… Krzyczałaś, nikogo tu nie było?
- To tylko koszmar. Zaraz zgubisz ręcznik.
- Przepraszam.- Wycofałem się do łazienki, złożyłem spodnie od piżamy i wróciłem do mojej sypialni.- Chcesz porozmawiać?
- O czym Louis?- Znowu znajdowała się za tym swoim murem.
- O koszmarze.
- Znasz go bardzo dobrze. Wpakowałeś go do więzienia.- Blady uśmiech pojawił się na jej ustach.- Jak ja się tutaj znalazłam?
- Przeniosłem cię, kanapa jest niewygodna.
- A ty gdzie planowałeś spać?
- Na kanapie.
- Przecież jest niewygodna.
- Tak, ale gdzieś spać muszę.
    Rozejrzała się po pokoju. Duży on nie był podwójne łóżko stojące pod ścianą, szafa, stary fotel i stolik nocny. Przejechała ręką po miękkiej narzucie i delikatnie się uśmiechnęła. Mój zaspany aniołek.
- Jeżeli dasz mi coś w czym mogę spać odstąpię ci pół łóżka.- Jej głos był strasznie sztywny. Miałem wrażenie, że nie jest tego pewna.
- Ja naprawdę mogę się przespać na tej kanapie.
- Louis przestań. Dasz mi jakąś koszulkę?
- Oczywiście.
    Wstałem i podszedłem do szafy. Wyjąłem jej jedną z moich koszulek, jeszcze z czasów akademii policyjnej. Pokazałem Carrie gdzie jest łazienka. Leżąc na łóżku czekałem na dziewczynę. Moja koszulka była wręcz idealna dla niej. Zakrywała jej tyłek i była trochę za szeroka. Położyła się obok mnie na łóżku.
- Dobranoc- powiedziała. Spała na samym krańcu tego łóżka.
- Tak to tylko spadniesz.- Objąłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie. Czułem jak jej mięśnie się napinają. – To tylko ja.
- Wiem.

    Starałem się jej nie dotykać. Leżałem w jednym miejscu próbując zasnąć. Wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Przysunęła się bliżej mnie i przytuliła. Objąłem ją ramieniem i zasnąłem.

4 komentarze:

  1. carrie pokonuje strach . jak slodko <3
    piekny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo dumna z naszej Carrie, cieszę się że powoli dochodzi do siebie. Louis z bronią był świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super cudowny.. kocham twoje opowiadanie .. Carrie pokonująca strach to jest to !! wspomnieniablog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń