6/08/2014

Rozdział 18

Dwa miesiące później
Carrie 
Z łóżka wzięłam przyszykowaną białą, koronkową sukienkę. Wzięłam krótki prysznic z braku czasu na długą i przyjemną kąpiel. Założyłam nowiutki kuplet koronkowej bielizny. Przeczesałam palcami, krótkie rude włosy i zaczęłam je suszyć. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Krótkie loki układały się wokół mojej twarz. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy mój wzrok padł na kawałek plastiku ukryty w kosmetyczce. Na biało niebieskim patyczku były namalowane dwie kreski. Ubrałam swoją sukienkę i wróciłam do sypialni. Opierając nogę o brzeg łóżka zapinałam zamek czarnych sandałków na wysokim obcasie. Poczułam ręce Louisa oplatające mnie w tali i delikatny pocałunek na mojej szyi.
- Nie wiem po co całe te zamieszanie- szepnął mi do ucha. – Nie zrobiłem nic wielkiego.
Odwróciłam się w jego ramionach stawiając nogę na ziemi. Dzięki obcasom byłam tylko troszeczkę niższa od niego. Spojrzałam w jego błękitne oczy. Był taki cudowny, skromny. Cały mój Louis. On nic nie zrobił.
- Zupełnie nic- stwierdziłam ironicznie.- Tylko uratowałeś człowieka, policjanta na służbie, swojego szwagra. Nie przypominasz sobie tego kochanie.
- Zrobiłem to z czysto egoistycznych pobudek.
- Jakich?- Zapytałam wyplątując się z jego objęć. Sięgnęłam pa żakiet przewieszony przez oparcie Louisowego fotela.
- Wiesz co by się stało gdy by on dostał. Moja siostra nękała mnie by do końca życia.- Zakryłam dłonią usta, żeby tylko się nie roześmiać.
- Nie umiesz myśleć tylko o sobie- stwierdziłam. Podeszłam do niego i poprawiłam mu krzywo zawiązany krawat.- Mój bohater. Nasz bohater. Idziemy skarbie? Bo się spóźnimy.
- No już idziemy. Pięknie wyglądasz. Do twarzy ci w białym.
- Coś sugerujesz?- Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie… ale może ustalimy w końcu datę ślubu.
- Jasne. – Zgodziłam się wsiadając do samochodu.
- Dzisiaj- szepnął mi do ucha.- Masz już białą sukienkę, a ja garnitur. Zajedziemy tylko po obrączki.
- Louis!- Walnęłam go w ramie. Udawałam złą chociaż bardzo podobał mi się jego pomysł. Nie marzył mi się ślub z bajki gdzie wszystkie oczy będą zwrócone na mnie. My dwoje, tak byłoby idealnie.
- Ale to dobra data.
- A rodzice i Sophie.
- No tak moja siostra. Dzisiaj odpada- powiedział ruszając. Rękę miał już prawie sprawną, jednak nie mógł jeszcze wrócić na służbę. Było mi to na rękę. Rozdanie medali miało się odbyć w głównej komendzie policji. Weszliśmy do budynku. Cała uroczystość odbywała się w dużym ogrodzie za gmachem policji. Siedziałam na krzesłach dla gości, a Louis na scenie. Komendant wygłaszał długie i dość nudne przemówienie. W końcu mój Louis dostał swoje odznaczenie. Głośno biłam brawo razem z innymi zgromadzonymi. Zszedł ze sceny i podszedł do mnie. Mocno objął mnie w tali. Miałam dla niego jeszcze jedną niespodziankę.
- Jestem w ciąży- szepnęłam mu do ucha. Patrzył na mnie zdziwiony.
- Serio? O Boże… będę tatą.- Delikatnie mnie pocałował. Roześmiałam się czując jego dłonie na moim brzuszku.- Który miesiąc? Że ja nic nie zauważyłem.
- Drugi. Brzuszek nie jest duży, sama ledwo zauważyłam.
- Będę miał dzidziusia.- Cieszył się jak dziecko. Podszedł do nas Nickolas.
- Gratuluję stary- powiedział mężczyzna klepiąc go po plecach.
- On wiedział? Czemu mu powiedziałaś pierwszemu.
- Każdy wie o twoim awansie- stwierdził nieco rozbawiony.- Szkoda nie będziemy już razem pracować. Należało ci się stary. Co właściwie Carrie miała mi powiedzieć?
- Będę tatą. Rozumiesz ty to.
- Stary no to gratulacje- Nickolas poklepał go jeszcze raz po plecach, a mnie pocałował w policzek. Jego też się nie boję. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Jest dobrym przyjacielem nie tylko Louisa, ale także moim.
Miesiąc później.
Leżałam na hotelowym łóżku wtulona plecami w nagi tors mojego Louisa. Całował mnie po głowie delikatnie obejmuję w tali. Położyłam się na plecach i spojrzałam w jego oczy, po chwili przeniosłam swój wzrok na moją dłoń gdzie lśniła złota obrączka.
- Szybko udało jej się to zorganizować- stwierdziłam.
- Ona ma talent.- Roześmiał się Louis.- Ale było pięknie.
- Tak- zgodziłam się z nim.- Nie ważne gdzie i kiedy. Liczy się tylko, że z tobą.
- Nikomu innemu bym cię nie oddał. Jesteś na mnie skazana Ruda.
- Do końca życia- powiedziałam z uśmiechem.
- I jeden dzień dłużej – dodał całując mnie w usta. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i słuchałam jak cicho nuci mi jakąś melodię. Powoli odpływałam w krainę sennych marzeń.
~***~
Przepraszam że tak dłuuugo musieliście czekać. Nie miałam jakoś koncepcji na ten rozdział. Czasu też za bardzo nie mam. Mam nadzieję, że się wam podoba. Mile widziane komentarze. Do następnego. Buziaki:*

4 komentarze:

  1. ale awwww
    sliczny rozdział
    Louis jest szalony :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo cudowni Awww *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Och uwielbiam kiedy Louis mówi do Carrie ruda!
    Rozdział świetny i to że jest w ciąży to bardzo dobra wiadomość :)
    Cieszę się, że Lou się ucieszył :)
    Świetny rozdział Ci wyszedł na prawdę, zresztą jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń